Partnerzy:

Znajdź mnie na:

Copyright 2019 | All rights reserved

WROĆ DO BLOGA


Wyprawy

25 października 2019

Gran Paradiso 4061m – „Łatwy” szczyt w Alpach Włoskich


Przygotowania do wyprawy na Gran Paradiso w Alpach Włoskich

 

     Długi czerwcowy weekend, wiosenne warunki w Alpach skłoniły mnie i moją partnerkę do wyjazdu na moje pierwsze czterotysięczniki. Wybór padł na Gran Paradiso (4061m) oraz rejon Monte Rosa (Corno Nero 4322m). Na pierwszy ogień poszedł masyw Monte Rosa ale o tym w kolejnym wpisie.

Przed wyjazdem śledziłem pogodę oraz analizowałem mapę. Często sięgałem także do  książki „Alpejskie 4000 tysiączniki” z opisem wejść na każdy szczyt.

Jechałem z osobą, która miała małe doświadczenie w poruszaniu się po lodowcu dlatego, zapobiegawczo zorganizowałem małe „szkolenie” w Sokolikach z wyciągania osób ze szczelin. Szkolenie było w skałach a nie w śniegu, bo o ten trudno w Polsce w czerwcu 😊

 

Gran Paradiso - Dojazd na miejsce

 

     Dojazd do Gran Paraidso to prawie 1500km i 15h jazdy autem z Katowic przez Czechy, Austrie i Włochy. Z uwagi, że naszym pierwszym celem był masyw Monte Rosa to w pierwszej kolejności dojechaliśmy do Staffal (1400km i 14,5h jazdy). Po akcji górskiej w tym rejonie przejechaliśmy do Le Pont oddalonej 130km i 2,5h jazdy samochodem. W dolinie Aosty jest inna miejscowość Pont-Saint-Martin na którą kieruje GPS w pierwszej kolejności po wpisaniu w Google Maps - trzeba być czujnym.

Rozbiliśmy namiot na jednym Campingu w Pont Breuil Di Blanc Remo. Camping położony w bajecznej dolinie nad rzeką z widokiem na ośnieżone szczyty. W otoczeniu campingu jest jeden sklep oraz hotel. Sklep ma bardzo ubogie wyposażenie, więc jeżeli ktoś chce planować większe zakupy to polecam je zrobić wcześniej zanim się wjedzie do doliny. Dodatkowym problemem jest to, że sklep jest otwarty w różnych godzinach (bez podania przyczyny i grafiku). Ale właścicielka była bardzo pomocna – dzięki niej odkryliśmy idealny sposób grillowania sera z boczkiem no i sam ser był pyszny.  Koszt noclegu na campingu to ~10€ za osobę. 

 

Jak można spędzić czas wolny po dojeździe na camping w dolinie Aosty

 

      Jako że mieliśmy jeden dzień odpoczynku postanowiliśmy, że pojedziemy zobaczyć Chamonix (85km w jedną stroną). Po zaznaczeniu w Google Maps  „unikaj autostrad oraz opłat” oraz wpisaniu naszego celu ruszyliśmy w drogę. Ku naszemu zdziwieniu słowo klucz było w słowie „unikaj” bo to nie to samo co przejazd bez opłat – przekonaliśmy się o tym, gdy dojechaliśmy do bramek tunelu pod Mont Blanc. Postanowiliśmy, że jak już przejechaliśmy tyle drogi a zazwyczaj opłaty za tunele w Alpach kosztowały około 10€ to pojedziemy płatnym tunelem. Kolejne zaskoczenie to była cena… 59€ za przejazd w  dwie strony. Raz się żyje, więc przejechaliśmy tunelem i za chwilę byliśmy w znanej każdemu miejscowości Chamonix. Jest to najmodniejszy i najsłynniejszy ośrodek narciarski we Francji, który nie bez przesady można okrzyknąć zimową stolicą kraju. Każdego roku ściągają tam rzesze turystów, marzących o szusowaniu po ośnieżonych zboczach masywu Mont Blanc w zimę i wspinaczce na jego najwyższy szczyt w lecie. Liczne restauracje oraz sklepy z topowych firm wspinaczkowych zachęcają do wyjścia w góry, skosztowania lokalnych przysmaków oraz zakupów (ceny takie jak w Polsce). Po powrocie na Camping przygotowywaliśmy się na przyjazd znajomych oraz spakowaliśmy plecaki do wyjścia w góry następnego dnia.

 

Dojście do schroniska Vittorio Emanuele II

 

      Rano wyruszyliśmy do  schroniska Vittorio Emanuele II. Droga do schroniska to mocne podejście, które trwa około 2h. Szlak wiedzie początkowo przez las, kosodrzewinę, aż dochodzimy do samych skał i pierwszych płatów śniegu. Samo schronisko ciekawe, obite srebrną blachą i położone na wysokości 2735m z widokiem na małe jeziorko skąd schronisko czerpie wodę. Schronisko wybudowane zostało w 1884 więc wystrój oraz klimat jest zbliżony do polskich schronisk. Ceny są bardzo przystępne (wrzątek 50 centów, piwo 6€, nocleg 16€ ze śniadaniem). Po południu w schronisku spotkaliśmy się ze znajomymi, którzy tak samo jak my, postanowili górsko spędzić długi czerwcowy weekend.

Powyżej schroniska w drodze na szczyt (przed lodowcem) są miejsca gdzie można rozbić namiot (około 45min drogi od schroniska).

 

Atak szczytowy na Gran Paradiso – Jak zrobić to bezpiecznie?

 

      Obudziliśmy się o 3:30 rano. Zeszliśmy na śniadanie. Sala była już pełna ludzi, którzy w większości razem z przewodnikami kończyli śniadanie i szykowali się do wyjścia na atak szczytowy. Ze schroniska wyszliśmy o 4:30. Przed nami było ponad 5h podejścia i ponad 2h zejścia, które jak się okazało później było bardzo mało przyjemne. Początkowo droga prowadziła przez płaty śniegu poprzeplatane skałami. Za pierwszym pagórkiem droga odbija w prawo w dolinę i po mniej więcej godzinie w świetle czołówek doszliśmy do początku lodowca na wysokości około 3200m. Szybko związaliśmy się liną i wyruszaliśmy w górę. Śnieg był zmarznięty, szczeliny były przykryte śniegiem wiec szło się bardzo dobrze.  Po kolejnej godzinie marszu weszliśmy w strefę chmur i niestety kolejne 2,5h podejścia po lodowcu oraz sam szczyt Madonna niższy o 9m niż główny wierzchołek „zaliczyliśmy” we mgle. Samo wejście na ten szczyt oraz grań posiada ułatwienia (stopnie stalowe oraz ucha na założenia liny). Na szczycie z uwagi na brak pogody -silny wiatr oraz temp. około -10 stopni zrobiliśmy szybkie zdjęcie z Madonną i ruszyliśmy na dół.  Po 2h i 15min. byliśmy już w schronisku. Samo zejście z uwagi na późną porę (godzina 10) i już roztapiający się lodowiec od połowy wysokości był koszmarem. Duża ilość śniegu zalegającego po zimie i dodatnia temperatura na tych wysokościach powodowała, że z każdym krokiem zapadaliśmy się po uda w „śniegowym piasku”.  Niezliczona ilość „poślizgnięć” albo „ujazdów” oraz zablokowanych nóg w połączeniu ze zmęczeniem powodowała, że mieliśmy ochotę zatrzymać się i więcej się nie ruszać. Po chwili wytchnienia w schronisku, uzupełnieniu płynów zdecydowaliśmy się na szybkie zejście do samochodu, ponieważ prognoza przewidywała, że po południu zapowiadane są opady deszczu. 

Do samochodu dotarliśmy w momencie jak zaczynało kropić. Szybko się przebraliśmy i pojechaliśmy nad jezioro Como na nocleg przed powrotem do kraju. Więcej zdjęć z wejścia na Gran Paradiso w galerii.

Opis z wyjazdu na Monte Rosa oraz Triglav już wkrótce na Blogu.

 

Na co zwrócić uwagę przy planowaniu wyjazdu na Gran Paradiso

 

     W pierwszej kolejności wybierając się w wysokie góry trzeba pamiętać, że okres lata w Polsce to w Alpach końcówka wiosny co skutkuje dużą ilością zalegającego jeszcze śniegu -szczeliny nie są dobrze widoczne oraz w ciągu dnia człowiek zaczyna się zapadać po kolana w śniegu.

Szczyt Gran Paradiso a szczególnie jego grań jest bardzo oblegana w wakacje. I przy planowaniu noclegu oraz wyjścia do ataku szczytowego trzeba mieć na uwadze brak miejsc w schronisku oraz kolejki na grani (nawet po 1,5h oczekiwania na przejście)

Dodatkową sprawą, która jest niesamowicie ważna to umiejętność poruszania się po lodowcu (obeznanie w poruszaniu się w rakach, hamowania czekanem w razie upadku, wiązania się liną oraz podstaw ratownictwa na lodowcu). Polecam odbycie kursu  Zimowej Turystyki Wysokogórskiej, które są przeprowadzane u nas w Tatrach np. w Dolinie 5 stawów oraz „Betlejemce”. Powodzenia i do zobaczenia na szlaku.